Czyli pierwsza z cyklu poniedziałkowych rozmów z absolwentami studiów azjatyckich oraz sinologii w Polsce. Jeśli zastanawiasz się jakie studia wybrać, żeby uczyć się chińskiego zapraszam do śledzenia cyklu.
Raz w miesiącu publikowana będzie jedna rozmowa. Zapraszam i zaczynamy!
Cześć! Nazywam się Agata.

Skończyłam kierunek filologia angielska tłumaczeniowa z językiem chińskim na Uniwersytecie Śląskim i dzięki temu aktualnie – jako magister – zajmuję się nauczaniem języka chińskiego i angielskiego, a także tłumaczeniem. Prowadzę książkowy Instagram o nazwie @shubiektywnie (ciekawostka: 书shu to po chińsku książka) i kanał na YouTube – Shubiektywnie mówiąc. W moich mediach społecznościowych mówię między innymi o książkach azjatyckich autorów, ale nie skupiam się tylko na nich. Dla harmonii, w ramach odskoczni od książek i języków obcych, lubię sobie potańczyć dancehall i pole dance 😉 Bardzo dziękuję Zuzie za możliwość udzielenia wywiadu na jej świetnym blogu!
https://www.instagram.com/shubiektywnie/
https://www.youtube.com/channel/UCc-RSAVekPcosSch6B1P7Sw
- Pierwsze, bardzo oczywiste pytanie: Skąd pomysł na te studia? Dlaczego filologia angielska z językiem chińskim?
Zupełnym przypadkiem. Studia, które wybrałam wcześniej nie spełniły moich oczekiwań (dziennikarstwo), a że języki zawsze były obecne w moim życiu i zawsze byłam z nich dobra, to uznałam, że czemu by nie wybrać kierunku związanego właśnie z nimi. Angielski na tamten moment znałam już bardzo dobrze, ale chciałam zgłębić go dodatkowo na poziomie akademickim, a że jest to język bardzo standardowy, to potrzebowałam jakiegoś urozmaicenia 😉 Złożyłam podanie na trzy kierunki na Uniwersytecie Śląskim: angielski z chińskim, japońskim i hindi. Dostałam się na wszystkie, ale wybrałam akurat chiński, bo z tych trzech krajów Polska miała największe powiązania z Chinami. No i tak to się wszystko zaczęło 😉
- Pozwól, że z racji moich zainteresowań skupię się na chińskim. Czy uczyłaś się tego języka przed podjęciem studiów?
Ani trochę – nie znałam nawet tak popularnych wyrażeń jak 谢谢 czy 你好!
- Jak wyglądało Twoje pierwsze “spotkanie z chińskim”? Czy była to love at first sight?
Hm… Nie powiedziałabym, że to było spotkanie, tylko ZDERZENIE 😉 Na studiach miałam po 10h chińskiego w tygodniu, nierzadko 3-4 zajęcia z rzędu, więc pierwszy dzień nauki skończył się bólem głowy, twarzy i obawą, że nie dam rady, ale jak się okazało – był to początek (momentami trudnej) miłości.
- Jak wyglądają pierwsze kroki na filologii angielskiej z językiem chińskim? Czego się spodziewałaś, idąc na te studia? Czy coś Cię w nich zaskoczyło?
Od dziecka wiedziałam, że chcę mieć wyższe wykształcenie i miałam jasno określone zdanie na temat studiów – że chcę się na nich dużo nauczyć. Nie rozczarowałam się 😉 Sama aktualnie prowadzę zajęcia z chińskiego i w ciągu pierwszego tygodnia, może dwóch na studiach nauczyłam się tyle, ile moi uczniowie przyswajają w jeden semestr (1 zajęcia tygodniowo po 1,5 h). Na uniwersytecie od początku miałam zajęcia z Chińczykami, którzy po angielsku i polsku nie mówili w ogóle, albo mówili słabo, więc musiałam chłonąć język, jak tylko się dało. Poza tym: codzienne kolokwia, zajęcia z dwóch języków, wykłady z kultury, literatury… Dzisiaj nie wiem, jak dałam radę, zwłaszcza, że w czasie studiów też pracowałam!
- Czego uczyłaś się na swoim kierunku?
I z języka angielskiego, i z chińskiego miałam zajęcia z: rozumienia tekstu pisanego i mówionego, pisania, gramatyki, konwersacji, a poza tym dodatkowe zajęcia mniej lub bardziej związane z lingwistyką, wykłady dotyczące kultury i historii UK, USA i Chin. Wiem, że po reformie edukacji na poziomie magisterki zaszły pewne zmiany, przez co zmniejszyła się liczba godzin chińskiego w tygodniu, więc cieszę się, że załapałam się jeszcze na „pełnowymiarowe” studia magisterskie 😉
- Które zajęcia okazały się najtrudniejsze?
Wydaje mi się, że na moim sosnowieckim Wydziale Filologicznym (teraz już podlegającym pod Wydział Humanistyczny) legendą jest egzamin z historii UK 😉 Z jednej strony bardzo trudny, a z drugiej – niezwykle interesujący. Prowadząca, czyli Pani Prof. Kubisz jest genialnym wykładowcą! A poza tym, słuchanie z chińskiego. Momentami czułam się na tych zajęciach jak Van Gogh – jakbym nie miała ucha 😉
- Jak się sprawdzała organizacja pracy na uczelni?
Nie będę słodzić – zdarzały się wzloty i upadki 😉 Ale patrząc z perspektywy czasu, kiedy już wiem, jak ciężka bywa współpraca z Chińczykami – przymykam na to oko. Nie zapadły mi w pamięć jakieś ogromne niedociągnięcia, poza tymi związanymi z planem zajęć – raz miałam zajęcia na 8 do 20, z 4 godzinami okienka… Do dzisiaj żal mi tego zmarnowanego czasu 😉
- Czy czujesz, że uczelnia przygotowała Cię do pracy w zawodzie? Odbywałaś praktyki? A może staż, w którego znalezieniu pomogła uczelnia?
Myślę, że tak, mimo że praktyk nie miałam. Ale miałam na studiach sporo zajęć z tłumaczenia – także ze specjalistycznego. Dzięki zajęciom z tłumaczenia medycznego zrozumiałam, że to specjalizacja, którą chciałabym się zająć, dlatego po magisterce poszłam na podyplomówkę z tłumaczenia medycznego na Uniwersytecie Gdańskim. Poza tym, wydaje mi się, że dzięki temu, w jaki sposób uczono mnie, teraz ja sama wiem, jak uczyć.
- Pewnie zgodzisz się, że w przypadku nauki języka obcego bardzo ważna jest możliwość wyjazdu za granicę, żeby dosłownie “zanurzyć się” w języku. Jak wyglądały możliwości wyjazdu na Twojej uczelni? Czy Uniwersytet oferował programy stypendialne?
Oferował, a ja z takiego programu skorzystałam. W ramach umowy zawartej pomiędzy Uniwersytetem Śląskim i Northeastern University, dostałam stypendium na wyjazd do Shenyangu, stolicy prowincji Liaoning, która znajduje się w północno-wschodniej części Chin. Pół roku uczyłam się na Dongbei Daxue (东北大学) i to był dla mnie okres największego rozwoju językowego, a także jedna z największych przygód w życiu!
- Jakie masz możliwości po studiach? Widzisz siebie w pracy „w zawodzie”? A może już w nim pracujesz?
Mam to szczęście, że mogę pracować w zawodzie 😊 Uczę chińskiego i angielskiego, a także wykonuję tłumaczenia w obrębie trzech języków (polski, chiński angielski). Prowadzę własną działalność – Wytłumaczę Ci, którą bardzo chciałabym rozwinąć w coś większego, więc mam nadzieję, że jeszcze kiedyś o mnie usłyszycie 😉
- Czy masz jakieś rady dla młodszych koleżanek i kolegów odnośnie zajęć praktycznych – jak się do nich przygotować, czego oczekiwać, z jakimi problemami można się na nich spotkać?
Ja w takiej porady nie jestem dobra, bo sama zawsze lecę na żywioł, haha 😉 Ale jedną z ważniejszych rad dotyczących języka chińskiego na każdym poziomie, jaką dałabym samej sobie te kilka lat wcześniej, byłoby, aby nie traktować chińskiego bardzo dosłownie. Może to zabrzmieć dziwnie, więc już tłumaczę, o co mi chodzi – chiński to język, w którym jedno słowo może mieć miliony znaczeń, w którym słowo gramatyczne może jednocześnie dopełniać konstrukcje z przymiotnikiem, w którym w zdaniu możemy pominąć wszelkie „ozdobniki” i przekazać w sposób prosty a nawet łopatologiczny wyłącznie najważniejszą informację. Ja kiedyś miałam do chińskiego takie samo podejście jak do angielskiego (który jest językiem bardzo ustandaryzowanym), co jest niemożliwe, jeśli chcemy zrozumieć chińską logikę i zdobyć intuicję językową. Do chińskiego trzeba podejść z większym dystansem i z otwartą głową 😉 Warto też na własną rękę szukać informacji w sieci, bo kanały i strony dotyczące chińskiego wyrastają jak grzyby po deszczu – od siebie najbardziej polecam Shuoshuo Chinese – 说说中文. 加油! 😉