Data wpisu 24 lipca 2019
#kimOhNo
Dzisiaj wyjątkowo post, nie o Chinach tylko o Japonii.
Nie jestem specjalistką w tematyce japońskiej, jednak ta sprawa wyjątkowo mnie zbulwersowała i mimo że nie dotyczy Chin to jest jak najbardziej warta uwagi.

To jest Pani Kim Kardashian, która dla wielu stanowi ideał urody. Dla mnie jej sylwetka jest raczej karykaturalna i czasem zastanawiam się jak ona w ogóle jest w stanie ustać w pionie przy tak zachwianych proporcjach. Jedno jest pewne – figura Kim z naturą ma niewiele wspólnego, za to bardzo wiele ze skalpelem.

25 czerwca Kim na swoim instagramie oznajmiła światu, że zamierza wprowadzić do sprzedaży nową linię bielizny modelującej .
Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo jestem skłonna uwierzyć, że znajdzie się spora (bardzo spora) grupa odbiorców, która uwierzy, że dzięki cudownym MAJTOM Kim będzie wyglądać tak…
A nie tak…

Natomiast to co jest w całej tej sprawie najbardziej bulwersujące to jak Kim nazwała swoją nową linię…KIMONO , a na jej instagramie zawrzało!
I słusznie!
W kulturze japońskiej zwykłe, codzienne czynności takie jak picie herbaty, kąpiel czy ubieranie się urosły do rangi sztuki.
Kimono jest dla Japończyków ubiorem niemal świętym o głębokiej symbolice.
To prosty ubiór w kształcie litery “T”, który ma zakrywać ciało, a nie odkrywać – czyli działać dokładnie odwrotnie niż ściągające majty Kim.
Łatwo więc można zrozumieć oburzenie Japończyków, którzy poczuli się zlekceważeni i wykorzystani.
29 czerwca , czyli zaledwie 4 dni po opublikowaniu przez Kim nazwy marki, burmistrz Kyoto wystosował do Kim Kardashian osobisty list prosząc ją o zmianę nazwy! – czujecie jakie to jest poważne?
Na portalu change.org pojawiła się nawet petycja nawołująca do zmiany nazwy, pod którą podpisało się aż 137 000 osób, a także chwytliwy hasztag #kimohNO

Żeby tego było mało Kim Kardashian kilkukrotnie próbowała zastrzec słowo kimono , słowo które jest w użyciu od ponad 1000 (!) lat – jako nazwę własną swojej marki.
To działanie pozostawiam bez komentarza, bo aż brak mi słów…
1 lipca sztab marketingowy Kim poddał się i ogłosił zmianę nazwy brandu.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że cała akcja to świetnie rozegrany zabieg marketingowy, który miał na celu przynieść rozgłos nowej linii produktów Kim.
Niemniej jednak bardzo to przykre, że osoba która swoim poziomem sięga dna i puk do nas od spodu ma czelność sięgać po świętości innych kultur i zagarniać je jak swoje.
Stay tuned